październik, 2013 rok,
Heminghton
Szare łóżko zlewało się w jedną całość z
białymi ścianami.
Zielona pościel nie pozwalała odpocząć
wzroku – jeszcze bardziej go męczyła.
Pomarańczowe zasłony w szare wzory ani
trochę nie pasowały do wnętrza.
Kremowa lampka nocna nie dawała ciepłego
światła jak w domu babci.
Brązowa szafka nocna, regał, biurko i
krzesło nie wyglądały na zadbane.
Moje
życie nie tak miało wyglądać.
- Kochanie, twoje leki.
Ciemnooka,
pulchna kobieta uśmiechnęła się do mnie. Chyba jako jedyna z personelu potrafi
to zrobić. Nawet ta Vera, która ciągle każe mi być szczęśliwą tego nie robi.
-
Dziękuję – kiwnęłam głową, biorąc z jej okrągłych palców dwa kubeczki-jeden
malutki z trzema tabletkami, a drugi z szklanką wody. – Tylko trzy? – zdziwiłam
się. Do tej pory dostawałam przynajmniej cztery w porywach do siedmiu.
-
Twój lekarz mówi, że już tyle nie potrzebujesz. Łykaj już, inni czekają –
ponagliła mnie ruchem dłoni.
Najpierw
uniosłam do ust mały kubeczek i wysypałam na język trzy tabletki, potem z
drugiego wypiłam wodę, przełykając pastylki.
-
Zrobione – przygryzłam policzek i przeniosłam ciężar ciała na jedną nogę. –
Wiesz może co z nimi? – powiedziałam to niemal szeptem.
Kobieta
uśmiechnęła się delikatnie i pokręciła głową.
-
Przykro mi kochanie, nie dostaję takich informacji.
-
Okej.
Odwróciła
się i wyszła.
To
dziwne, od ponad trzech miesięcy widuję ją codziennie, jest dla mnie miła, a ja
nawet nie znam jej imienia.
To co się dzieje w
Heminghton, zostaje w Heminghton. Na zawsze.
Usiadłam
na zielonej pościeli. Rozejrzałam się po pokoju. Nic się nie zmieniło. Ten sam
porządek, ani grama kurzu i ani jednej rzeczy na wierzchu.
Nie
wiem ile jeszcze czasu mi tutaj zostało. Może uznają mój stan na tyle zły aby
mnie nie wypuszczać do domu, ale zmniejszona ilość leków może oznaczać tylko
dwie opcje: albo mi się pogorszyło, albo leki mi pomogły.
-
Za trzy minuty masz zebranie w pokoju numer sto trzydzieści – czyjaś głowa na
chwilę pojawiła się w moim pokoju i zniknęła.
Nie
odpowiedziałam nic, tylko uniosłam kciuk do góry na znak, że rozumiem.
Podeszłam
do biurka i otworzyłam szufladę. Uśmiechnęłam się do zdjęcia małej dziewczynki
i ruszyłam na korytarz.
Zanim
zamknęłam swój pokój, obejrzałam się za siebie.
Kiedyś po raz ostatni
zamknę te drzwi.
Jak już mówiłam - wolę blogspot, więc czekałam aż zaczniesz tutaj dodawać posty. x
OdpowiedzUsuńCóż, prolog wcześniej czytałam i ujmę, że bardzo mi się podoba. Ciekawie napisany, chociaż uważam, że za mało tutaj napisane. Ja wiem, prolog to krótkie wprowadzenie, ale jakieś odczucia, ciut bardziej rozbudowana sytuacja by nie zaszkodziła. c;
Co więcej mogę powiedzieć... Chyba tyle, czekam na pierwszy rozdział. (co z tego, że go czytałam, cri)
Zapomniałam dodać!
UsuńZwiastun zrobiłaś sama? Woah.. jestem w szoku, wyszedł zadziwiający, urzekłaś mnie nim! Zakochałam się.
Spodobał mi się Twój styl pisania. Czekam na pierwszy rozdział, bo fabuła mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, xxo.
Masz niesamowity styl pisania, naprawdę! Zwiastun obejrzałam jest genialny! Z niecierpliwością czekam na 1 rozdział.
OdpowiedzUsuńdziękuję, jest mi na prawdę bardzo miło :)
Usuń