niedziela, 20 marca 2016

10. Pocałunek.

#IndependentGirlFF

WAŻNA INFORMACJA NA DOLE!
~~~~~~~~
Siedziałam w kuchni pochylona nad czekiem. Nie wiedziałam co robić. Obok mnie leżał długopis, gotowy żeby w luce „kwota” napisać 30,000$, a w luce „odbiorca” Adeline Gavi i mój numer konta. Dzisiaj musiałam dać znać Bieberowi czy będę mogła się z nim spotkać. Nie chciałam wychodzić z moją twarzą do ludzi. Chociaż było już o wiele lepiej. Maść pomogła, siniaki już niemal zniknęły, a rany zaczęły się goić.
Szybko wypisałam czek i rzuciłam długopisem na stół. Drżącą ręką, wzięłam papier i przyglądałam mu się. Podpis był prawdziwy, więc nie musiałam się obawiać o kłopoty w banku. Chodziłam po kuchni, bawiąc się komórką. Musiałam zadzwonić do Justina i umówić się z nim co do godziny dzisiejszego spotkania, ale bałam się, że coś powiem, będę się dziwnie zachowywać.
Chyba lepiej się z nim nie spotykać.
Postanowiłam wysłać mu wiadomość. Tak samo do Mike, nie chciałam się dzisiaj z nikim widzieć.
Ja: Nie mogę się dzisiaj spotkać, nie chcę wychodzić na miasto w takim stanie.
Wysłałam wiadomość do Justina. Po chwili wystukałam drugą do Mike.
Ja: Przepraszam, ale dzisiaj mam imprezę u koleżanki z pracy, kompletnie o tym zapomniałam.
Odłożyłam komórkę na stół i czekałam na odpowiedź. Ciągle przyglądałam się czekowi, czy nie wygląda podejrzanie. Usłyszałam dźwięk komórki i odczytałam wiadomość.
Justin: To przez moje wczorajsze zachowanie?
Westchnęłam.
Nie tylko chcę cię okraść.
Ja: Nie, po prostu nie wyglądam normalnie. Zrozum.
Mike: Jasne.
Justin: Jacob dostarczy ci dzisiaj wieczorem moje uwagi, a jutro wieczorem je odbierze.
Jęknęłam mając przed sobą wizję głupiego tłumaczenia moich spraw. Lubiłam je rozwiązywać, ale kiedy miałam je tłumaczyć niemal dostawałam białej gorączki.
Zaczęło burczeć mi w brzuchu, więc postanowiłam przygotować sobie obiad. Usmażyłam na patelni mięso, do tego ugotowałam makaron i zrobiłam sos z proszku. Nie chciało mi się gotować czegoś bardziej czasochłonnego albo wykwintnego.
Justin: Spotkanie zarządu zostało przełożone na dzisiaj, przedstawię wszystko tak jak ja to rozumiem.
Kiedy odczytałam wiadomość serce podeszło mi do gardła. Więc dzisiaj miało się wszystko rozwiązać.
Ja: Dlaczego?
Justin: Kilku członków wyjeżdża pilnie do Azji.
Ja: Kiedy wszystko będzie wiadomo?
Justin: Za jakąś godzinę, wchodzę do sali konferencyjnej.
Przełknęłam kęs, który miałam w ustach i odłożyłam widelec. Jeżeli on przedstawi coś nie tak jak powinien? Jeżeli wszystkiego nie zrozumiał?
Nerwowo chodziłam po mieszkaniu i co chwila zerkałam na zegarek. Była pierwsza po południu, a spotkanie trwało dopiero jakieś dziesięć minut. Zaczęłam sprzątać mieszkanie, nawet chłód przestał mi przeszkadzać. Układałam wszystkie papiery, rachunki w kolejności chronologicznej, a to zajęło mi tylko pół godziny. Zdenerwowana, nie wiedząc co ze sobą zrobić opadłam na kanapę. Trzymałam w dłoni czek i wpatrywałam się w niego intensywnie.
Jeżeli dostanę tę posadę, wtedy pójdę i spieniężę ten czek. Postawię wszystko na jedną kartę. Z nowym stanowiskiem zacznę nowe życie, wynajmę nowe mieszkanie na Manhattanie, kupię nowe ciuchy, zacznę normalnie żyć. W tym życiu nie może być obecny Manuel. Jeśli odrzucą moje stanowisko, wtedy podrę czek, rzucę pracę i pójdę jeszcze dzisiaj do Manuela. Wrócę do swojego starego życia. Wiedziałam, że po nocy z Manuelem nie mogłabym normalnie funkcjonować wśród ludzi w firmie. Obok Justina.
Zadzwonił telefon. Podbiegłam do urządzenia i odebrałam bez patrzenia na ekran kto dzwoni.
- Halo? – powiedziałam zmachana.
- Adeline już wszystko jasne. – Justin. Już po spotkaniu. Poczułam, że kręci mi się w głowie.
- I co? – ledwo udało mi się wydukać.
- Masz tę posadę – odetchnął. Mój świat się zatrzymał. Czek.
- O boże – wyszeptałam.
- Adeline? Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz? – zadawał kolejne pytania, kiedy nie odpowiadałam. Myślałam jedynie o tym, że dzisiaj pójdę spieniężyć czek.
- Jestem w szoku – wyjąkałam.
- Dadzą ci wolne do piątku. W poniedziałek przyjdziesz, podpiszesz umowę i we wtorek zaczniesz pracę. – Mówił coś dalej, ale nie pamiętałam co. Kompletnie wszystko przede mną się zamazywało. Wiedziałam tylko, że będę odkładać każdego dolara, żeby oddać Justinowi całą sumę. – Rozumiesz?
- Ja… Ja chyba ciągle jestem w szoku – usłyszałam po drugiej stronie śmiech.
- Zadzwoń jak dojdziesz do siebie doradco handlowy – zakończył połączenie.
Kręciło mi się w głowie, miałam ochotę jednocześnie śmiać się i płakać. Postanowiłam wziąć kąpiel, może dzięki niej dojdę częściowo do siebie. Po godzinie stałam przed lustrem z wysuszonymi włosami, ubrana w najlepsze jeansy, ciepły sweter z czekiem w dłoni. Siniaków pod makijażem nie było widać, jedynie lekkie zadrapania, które nie rzucały się w oczy. Jeszcze wczoraj moja twarz wyglądała koszmarnie, a dzisiaj jest o niebo lepiej.
Założyłam na siebie płaszcz i botki. Szybko wyszłam z mieszkania, kurczowo trzymając torebkę. Nie wiedziałam ile to trzydzieści tysięcy i czy zmieszczą się do mojej torby. Jeśli nie, poproszę o przelanie na konto.
Było kilka minut przed trzecią, kiedy weszłam do wielkiego budynku banku. Podeszłam do jednego z wolnych okienek, gdzie siedziała miła starsza pani.
- Dzień dobry – uśmiechnęła się do mnie na przywitanie.
- Dzień dobry – odpowiedziałam. – Chciałabym zrealizować ten czek – wyciągnęłam przed siebie dłoń z kartką. Kobieta chwyciła go ode mnie i zaczęła kolejno wpisywać coś na komputerze. Moje serce biło cholernie szybko, miałam wrażenie, że zaraz dostanę zawału.
- Takie kwoty realizowane są w innym pomieszczeniu, proszę za mną – wstała zza biurka i dała mi znać, abym szła za nią. Nerwowo śledziłam jej pulchną postać, aż w końcu kazała mi wejść do wielkiego pomieszczenia, gdzie siedział facet około czterdziestki.
- Dzień dobry, proszę usiąść – uśmiechnął się i wskazał krzesełko naprzeciwko niego. Moje dłonie były tak mokre, jakbym przed chwilą wyciągnęła je z wody. Nigdy w życiu nie byłam tak cholernie zdenerwowana. – Pani Adeline Gavi, tak? – spojrzał się na mnie znad okularów.
- Tak – starałam się opanować drżenie głosu, ale średnio mi to wyszło. Uśmiechnął się delikatnie i zaczął coś pisać na komputerze.
- Pan Bieber to nasz największy klient – zaczął swój wywód, a ja myślałam, że zaraz zemdleję. – Przy wypłacie tak dużej sumy pieniędzy powinno być polecenie wypłaty – mruknął.
- Może zapomniał – wzruszyłam ramionami, a moje serce biło tak szybko, że chyba materiał mojej koszulki zaczął się unosić.
- Proszę pozwolić, że zadzwonię – zanim dotarło do mnie co powiedział, facet zaczął rozmowę z Justinem.
Już po mnie.
- Tak panie Bieber, trzydzieści tysięcy – mówił jak najęty do telefonu, a ja miałam ochotę się rozpłakać. Moja najbliższa przyszłość nie wyglądała za kolorowo. Pewnie ta cała akcja skończy się moją odsiadką w więzieniu. – Tak, Adeline Gavi – spojrzał na mnie, a ja uśmiechnęłam się nerwowo. Chciałam zacząć uciekać, ale wiedziałam, że to bez sensu. Dookoła pomieszczenia siedziało chyba sześciu ochroniarzy. – Dziękuję panie Bieber, miłego dnia. – Zamarłam. Chciało mi się wymiotować, kiedy mężczyzna w końcu spojrzał się na mnie. – Tak jak pani mówiła, pan Bieber zapomniał wysłać polecenia – zaniemówiłam. Nie wiedziałam nawet co myśleć. Usłyszałam dźwięk wiadomości.
Justin: Chyba musimy porozmawiać.
Chciałam się rozpłakać, ale mężczyzna zaczął podsuwać pod mój nos kolejne papiery do podpisania. Po pół godzinie leżał przede mną plik pieniędzy. Zaczęłam wszystko pakować do torby.
- Do widzenia – pożegnał się ze mną mężczyzna, a ja byłam w tak ogromnym szoku, że nawet mu nie odpowiedziałam. W drodze do domu zastanawiałam się co powiedzieć Justinowi. Przede wszystkim powinnam mu podziękować. Poza tym musiałam zadzwonić do Manuela.
Wysiadając z autobusu, wyciągnęłam telefon. Wybrałam dobrze znany mi numer.
- Adeline – zadrżałam na dźwięk jego głosu. – Czyżbyś chciała umówić się na naszą randkę?
- Mam pieniądze – powiedziałam krótko.
- Co powiedziałaś? – zapytał zszokowany.
- Możesz być za dziesięć minut w swoim zaułku? Chcę to mieć za sobą – powiedziałam szybko.
- Będę – rozłączył się. Widocznie jego chęć posiadania była cholernie duża. Szybkim krokiem ruszyłam do dobrze znanej mi uliczki. Kiedy dotarłam na miejsce w ciemności zobaczyłam postać.
- Manuel? – powiedziałam głośno. Wyszedł z ciemności i podszedł do mnie.
- Dawaj kasę – uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam kolejno wyciągać pliki banknotów. Manuel wyciągnął z kieszeni lampkę i zaczął sprawdzać czy są prawdziwe. – Skąd je masz?
- Nie twój interes, masz swoje trzydzieści tysięcy i masz się odczepić. Nie chcę cię więcej widzieć – warknęłam.
- Miło z tobą robić interesy – zaśmiał się wkładając pliki banknotów do swojej sportowej torby. – Chociaż miałem nadzieję na to, że cię wypieprzę.
- Do nigdy Manuel – odwróciłam się i zaczęłam biec w stronę mieszkania. Cała zmachana, niemal upadłam z szoku kiedy pod blokiem zobaczyłam zaparkowane auto Justina.
Jak najwolniej weszłam na klatkę schodową. W myślach przeklinałam fakt, że mieszkam na pierwszym piętrze.
Stał pod moimi drzwiami. Kiedy usłyszał kroki, spojrzał się w moim kierunku. Nie był zły, był obojętny?
Wyminęłam go i podeszłam do drzwi. Odkluczyłam zamki i otworzyłam drzwi, dając znak Justinowi, żeby wszedł. Rozebrałam się i czekałam aż coś zrobi, ale on po prostu podszedł do kanapy i na niej usiadł.
- Justin? – wyszeptałam. Pokręcił przecząco głową. Nie wiedziałam co miał namyśli dając mi ten znak. Usiadłam obok niego i poczułam jak łzy płyną mi po policzkach. – Przepraszam.
- Cholera czemu mnie nie poprosiłaś o pieniądze? – powiedział pod nosem. – Tylko postanowiłaś mnie okraść – załkałam. Spojrzał na mnie zszokowany, kompletnie nie wiedział dlaczego płaczę.
- Ja nie chciałam cię okraść, chciałam ci to wszystko kiedyś oddać – zaczęłam mówić. – Wczoraj kiedy wyszłam do łazienki, twój płaszcz leżał na podłodze, a kiedy go podniosłam wypadły podpisane czeki. Potem mnie zawołałeś i spanikowałam, zabrałam jeden – przez płacz ledwo łapałam oddech. Szatyn nadal patrzył na mnie niezrozumiałym wzrokiem. – Dzisiaj go wypisałam i poszłam do banku. Nie chciałam, żeby się wydało, uznałam, że pewnie nawet tego nie zauważysz, a ja z tą posadą na pewno kiedyś spłacę ten dług – wytarłam mokre policzki. Drżałam z zimna i niepewności, nie wiedziałam co się za chwilę stanie.
- Po co ci kurwa trzydzieści tysięcy? – warknął. Niemal podskoczyłam na ton jego głosu.
- Dla Manuela, tego gościa który chciał mnie zgwałcić. Pobił mnie i powiedział, że mam tydzień na to, żeby dać mu trzydzieści tysięcy, albo pójść z nim do łóżka bo inaczej mnie zabije. – Mój głos się łamał. Co chwila przerywałam, bo szloch zabierał mi głos. Szatyn siedział i po prostu mi się przyglądał. – Przepraszam Justin, nie wiedziałam co robić, kiedy uzbieram oddam ci wszystko.
- Znał cię wcześniej – ściągnął brwi.
- Kiedyś wyświadczył mi przysługę.
- Przysługę? – Cholera, nie mogłam mu powiedzieć. Już teraz wiedział zbyt wiele. – Adeline o co kurwa chodzi?! – wstał z kanapy i przeczesał dłońmi włosy. Skuliłam się na kanapie i starałam na niego nie patrzeć i jakoś się uspokoić.
- Nie mogę ci powiedzieć, to nie ma znaczenia, a i tak wiesz za dużo.
- Kurwa przed chwilą dałem ci trzydzieści tysięcy dla jakiegoś pojeba, a ty mi mówisz, że wiem za dużo?! – złapał mnie za nadgarstki i mocno ścisnął. Pisnęłam czując ból. Spojrzał się na mnie zszokowany i szybko puścił moje dłonie. – Przepraszam – przejechał dłonią po twarzy. – Po prostu chcę to sobie wszystko poukładać – wstałam z kanapy i podeszłam do niego.
- Proszę, nie próbuj tego robić – powiedziałam cicho. Justin dał krok do przodu i położył dłonie na moich policzkach.
- Myślałem, że jesteś prostą dziewczyną, którą bez problemu rozgryzę, a jesteś najbardziej skomplikowaną osobą jaką kiedykolwiek poznałem – powiedział to tuż przy moich ustach. Mój oddech przyspieszył i zapomniałam o wszystkim co mnie otacza. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej, jego serce biło szybko i mocno. Uśmiechnął się delikatnie. – Nie tylko ja tak na ciebie działam – zaczął jeździć palcem po moich ustach, dałam krok do przodu, tak, że między nami nie było żadnej wolnej przestrzeni. – Pocałuję cię, ale zrobię to w ten sposób tylko raz – powiedział i po chwili jego usta dotknęły moich. W moim brzuchu wybuchło stado motyli, a serce chciało wyskoczyć z piersi.
Położyłam dłonie na jego karku, a on oplótł moją talię przyciągając mnie do siebie jeszcze bliżej. Jego usta delikatnie muskały moje aby zaraz potem zacząć łapczywie całować. Nasze języki toczyły walkę o dominację, której nikt nie był w stanie wygrać. Przyparł mnie do ściany namiętnie całując. Nie myślałam nad tym co robię. Wplotłam palce w jego włosy i delikatnie je szarpnęłam. Justin złapał mnie za uda i uniósł do góry. Mocno oplotłam go w pasie, przez co znalazł się jeszcze bliżej mnie.
- Cholera – warknął w moje usta, kiedy na chwilę przerwał pocałunek. Wsunął dłonie pod moją koszulkę i delikatnie jeździł palcami po mojej skórze. Natarczywość jego ruchów była odwrotnie proporcjonalna do pocałunków. Miałam wrażenie, że zaraz się rozpłynę. Po prostu spłynę na podłogę pod jego dotykiem. – Kurwa mać – ponownie przerwał pocałunek, ale tym razem nie wrócił do niego. Zsunął mnie ze swoich bioder, ale nadal trzymał blisko siebie. Co jakiś zaciskał mocniej dłonie, jego mina była skupiona, wyglądał jakby nad czymś intensywnie myślał.
Stałam przed nim podniecona i starałam się zapanować nad swoim oddechem. Czułam na moich policzkach wypieki, lekko chwiałam się na nogach oszołomiona tym co stało się przed chwilą. Widok nieobecnego Justina rozpraszał mnie jeszcze bardziej. Pierwszy raz mogłam mu się dokładnie przyjrzeć.
- Chyba powinienem już iść, mam kilka spraw do załatwienia – wymruczał pod nosem. Nawet nie zorientowałam się kiedy wyszedł z mieszkania. Po prostu odszedł. Znowu.

Justin’s POV
KURWA, KURWA, KURWA MAĆ!!!
Wybiegłem z bloku i szybko wsiadłem do swojego auta. Nie wiedziałem co czuję, wszystko kurwa się kręciło. Ona była jak jebany magnes. Okradła mnie, a ja jedynie o czym byłem w stanie myśleć to jak jej włosy zajebiście się układają.
Odpaliłem auto i jak najszybciej odjechałem spod tego przeklętego bloku. Postanowiłem sobie już tutaj nigdy nie wrócić. Robiła ze mną co tylko chciała. Tańczyłem do jej muzyki.
- Cześć Bieber! – usłyszałem po kilku sygnałach, kiedy wybrałem numer do przyjaciela.
- Ryan – zacząłem zdenerwowany – muszę się kurwa upić.
- Uuuu – zacisnąłem szczękę na jego przedrzeźniający ton głosu. – Czyżby blondyna?
- Spierdalaj!
- Za dwadzieścia minut u ciebie będę. – Rozłączyłem się, nie czekając aż on zrobi to pierwszy. Wcisnąłem pedał gazu i chciałem jak najszybciej znaleźć się w swoim mieszkaniu. Nie obchodziło mnie kurwa to, że jutro mam spotkanie z inwestorami, a ja będę wyglądał i czuł się jak gówno. W tej chwili nie obchodziło mnie to. Przemierzałem ulice Nowego Jorku starając się wyrzucić sytuację sprzed dziesięciu minut z głowy.
„- Tak panie Bieber, trzydzieści tysięcy – usłyszałem po drugiej strony. Kto kurwa mógł ukraść mój czek i tak po prostu pójść do banku.
- Czy to Adeline Gavi? – powiedziałem jak najspokojniej do telefonu. Nie chciałem dać po sobie niczego znać. Sam nie wiedziałem, dlaczego akurat ona przyszła mi do głowy.
- Tak, Adeline Gavi – zamarłem. W tej chwili wszystko jakby wybuchło w mojej głowie. Co ona sobie myślała?
- Zapomniałem wysłać polecenia, proszę je wypłacić – powiedziałem na jednym tchu. Nie powinienem tego robić, ale to była Adeline.
- Dziękuję panie Bieber, miłego dnia – szybko się rozłączyłem.
- Kurwa mać! – wrzasnąłem zrzucając wszystko z biurka. Moja klatka piersiowa szybko falowała, a szum krwi słyszałem w uszach. Szybko wystukałem wiadomość na telefonie.
Ja: Chyba musimy porozmawiać.
Wysłałem go do Adeline. Jeszcze chwilę chodziłem po mieszkaniu starając się zebrać myśli do kupy. Po cholerę ona chciała mnie okraść?!
Nawet nie zorientowałem się, kiedy stałem pod drzwiami jej mieszkania. Nie wiedząc czemu, cała złość ze mnie wyparowała, kiedy ją zobaczyłem. Była przerażona, kiedy otwierała drzwi do swojego mieszkania. Wszedłem do środka i usiadłem na kanapie. Poczułem coś w rodzaju rezygnacji? Skapitulowałem, ta dziewczyna miała na mnie cholerny wpływ.
- Justin? – wyszeptała. Pokręciłem przecząco głową. Chciałem dać sobie chwilę na zebranie myśli, poukładania wszystkiego w głowie. – Przepraszam.
- Cholera czemu mnie nie poprosiłaś o pieniądze? – powiedziałem pod nosem. – Tylko postanowiłaś mnie okraść – usłyszałem jej łkanie. Spojrzałem na nią przestraszony. Nie wiedziałem co czuję, jej płacz obudził we mnie zupełnie nieznane uczucie. Byłem cholernie zdezorientowany.
- Ja nie chciałam cię okraść, chciałam ci to wszystko kiedyś oddać… Wczoraj kiedy wyszłam do łazienki, twój płaszcz leżał na podłodze, a kiedy go podniosłam wypadły podpisane czeki. Potem mnie zawołałeś i spanikowałam, zabrałam jeden – nie słuchałem jej. Jedynie co chciałem w tej chwili zrobić to mocno przytulić i wytrzeć spływające po jej policzkach łzy. – Dzisiaj go wypisałam i poszłam do banku. Nie chciałam, żeby się wydało, uznałam, że pewnie nawet tego nie zauważysz, a ja z tą posadą na pewno kiedyś spłacę ten dług – wytarła mokre policzki dłońmi. Drżała, sam nie wiedziałem dlaczego.
- Po co ci kurwa trzydzieści tysięcy? – warknąłem i sam byłem zszokowany tonem mojego głosu, który widocznie ją przestraszył bo delikatnie się wycofała.
- Dla Manuela, tego gościa który chciał mnie zgwałcić. Pobił mnie i powiedział, że mam tydzień na to, żeby dać mu trzydzieści tysięcy, albo pójść z nim do łóżka bo inaczej mnie zabije – zacisnąłem szczękę. Ten kutas ją dotknął. – Przepraszam Justin, nie wiedziałam co robić, kiedy uzbieram oddam ci wszystko.
- Znał cię wcześniej – ściągnąłem brwi. Teraz to stało się oczywiste dlaczego napadł ją w alejce.
- Kiedyś wyświadczył mi przysługę.
- Przysługę? – zdziwiłem się. – Adeline o co kurwa chodzi?! – wstałem z kanapy nie mogąc wytrzymać natłoku informacji. Co ta dziewczyna ma na myśli?
- Nie mogę ci powiedzieć, to nie ma znaczenia, a i tak wiesz za dużo – wymruczała pod nosem, a ja poczułem jak moje ciśnienie podnosi się w żyłach.
- Kurwa przed chwilą dałem ci trzydzieści tysięcy dla jakiegoś pojeba, a ty mi mówisz, że wiem za dużo?! – złapałem ją za nadgarstki, na co blondyna cicho pisnęła. Szybko je puściłem, kurwa nie chciałem jej skrzywdzić. – Przepraszam – przejechałem dłonią po twarzy. – Po prostu chcę to sobie wszystko poukładać – wstała z kanapy i podeszła do mnie Uniosła wolno wzrok i patrzyła się na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
- Proszę, nie próbuj tego robić – powiedziała cicho. Teraz już nie myślałem. Objąłem jej policzki i rozkoszowałem się tym jak jej skóra jest delikatna.
- Myślałem, że jesteś prostą dziewczyną, którą bez problemu rozgryzę, a jesteś najbardziej skomplikowaną osobą jaką kiedykolwiek poznałem – nachyliłem się i powiedziałem to tuż przy jej ustach. Jej oddech przyspieszył, a ja czułem jak moje serce znowu zaczyna szybciej bić. Położyła dłonie na mojej klatce piersiowej i spojrzała się na mnie zszokowana na co uśmiechnąłem się delikatnie. – Nie tylko ja tak na ciebie działam – jeździłem palcem po jej pełnych ustach. Niepewnie dała krok do przodu. Między nami nie było żadnej wolnej przestrzeni. – Pocałuję cię, ale zrobię to w ten sposób tylko raz – powiedziałem to niemal szeptem. Chciałem zachować to w tajemnicy. Nie chciałem jej kurwa dawać nadziei, ale kiedy dotknąłem jej ust wiedziałem, że od niej już nie ma powrotu. Przyciągnąłem Adeline mocno do siebie, pragnąłem jej jak niczego innego w moim życiu. Przyparłem blondynę do ściany i uniosłem do góry, chcąc ją mieć jak najbliżej siebie.
- Cholera – warknąłem, kiedy uświadomiłem sobie to co w tej chwili robię. Co dziwne nie chciałem jej pieprzyć, nie chciałem czerpać z tego przyjemności. Pierwszy raz to ja chciałem sprawić, aby to ona poczuła się jak w niebie. – Kurwa mać – jęknąłem przerywając pocałunek. Zacząłem sobie uświadamiać co się przed chwilą stało i to co czuję. To się miało nigdy nie wydarzyć.
- Chyba powinienem już iść, mam kilka spraw do załatwienia – powiedziałem cicho, wiedząc, że tym ją zranię. Wyszedłem zostawiając ją tam samą.”
- Justin? Kurwa stary o co chodzi, serio się o ciebie palancie martwię! – usłyszałem głos Ryana. Siedziałem na tarasie nalewając sobie do szklaneczki kolejną porcję wódki. – Bieber! – wydarł się na całą japę.
- Tutaj! – odkrzyknąłem wypijając zawartość szklaneczki.
- Co ty kurwa odpierdalasz? – usłyszałem za plecami.
- Nic, byłem u Adeline – wybełkotałem. Alkohol zaczynał działać na mój organizm, a ja zadowolony z efektu wypiłem kolejną porcję wódki.
- I? – usiadł naprzeciwko mnie i pochylił się do przodu.
- Okradła mnie – wzruszyłem ramionami. Przyjaciel spojrzał na mnie zszokowany. – Jakiś palant ją szantażował i chciał trzydzieści tysięcy dolarów. Ukradła mój czek i zadzwonili do mnie z banku.
- Ale suka – warknął.
- Nie mów tak kurwa o niej! – zataczając się podszedłem do niego i złapałem za kołnierz koszuli. – Nie masz kurwa prawa.
- Puść mnie stary – odepchnął mnie od siebie. Przejechałem dłonią po twarzy.
- Kazałem jej wypłacić kasę i pojechałem do niej – oparłem się o poręcz balkonu i przyglądałem się panoramie miasta. – Pocałowałem ją.
- Tylko? – Ryan stanął obok mnie. – Tutaj chodzi o coś głębszego – powiedział cicho. Opuściłem głowę między ramiona, starając się ogarnąć to co dzieje się w moim życiu.
- Miałeś kurwa rację – jęknąłem zrezygnowany.
- Zależy ci na niej – powiedział wesoło.
- Zakochałem się.
~~~~~~~~
W kwietniu i najprawdopodobniej w maju rozdziały będą się pojawiać co dwa tygodnie. Mam maturę, więc chyba sami rozumiecie :)
Jak myślicie co teraz zrobi Adeline? Spotkają się?
Piszcie komentarze, oceniajcie, liczę na Was!
twtter: believux

independentgirlff.blogspot.com

7 komentarzy:

  1. Jezu to jest super !!! Pocałował ją wow I się zakochał.Nie wierzę. To takie awww. Oby jej to powiedział.😙

    OdpowiedzUsuń
  2. Bieber się zakochał... Yeach czekałam na to. Mogli by się spotykać. Kibicuje im. A propo twojej notki, to spoko. Życzę powodzenia na maturze. Jesteś genialna. Czekam na kolejny. Mam nadzieję, że to przeczytasz 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeezuu . Takkk ! Nareszcie jakiś to się układa i ma jakiś określony kierunek

    OdpowiedzUsuń
  4. Przyznal sie!!! Zajebiste 😂😍😍

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam! Czekam na kolejny !

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny!! Nie mogę doczekać się następnego rozdziału😁

    OdpowiedzUsuń